Dwa tygodnie bliżej do likwidacji Straży Miejskiej we Wrocławiu

Minęły pierwsze dwa tygodnie od rozpoczęcia zbiórki podpisów pod projektem uchwały likwidacji Straży Miejskiej we Wrocławiu. Co udało się nam w tym czasie osiągnąć? Jakie są wstępne wnioski z przeprowadzonej dotychczas akcji?

Duże zainteresowanie wydarzeniem

Od początku akcji zbierania podpisów, cieszy się ona dużym i niesłabnącym zainteresowaniem. Każdego dnia do naszego stolika podchodzą dziesiątki ludzi, którzy popierają przedsięwzięcie zapoczątkowane przez prezesa wrocławskiej Wolności, Roberta Grzechnika.

– Mamy już około pół tysiąca zebranych podpisów, co jest bardzo dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę fakt, że ze względów chociażby zawodowych, możemy stać ze stolikiem we wrocławskim rynku jedynie przez około 2 godziny dziennie. A i to nie każdego dnia – tak dotychczasowe osiągnięcia podsumował sam inicjator akcji.

Chętnych do podpisywania się pod likwidacją Straży Miejskiej jest dużo. Można wręcz powiedzieć, że bardziej brakuje rąk do czuwania nad akcją i samego zbierania podpisów, niż rąk podpisujących się pod projektem uchwały. Często nawet do stolika wrocławskiej Wolności ustawiają się kolejki.

Straż Miejska budzi liczne kontrowersje

O dużym zainteresowaniu naszą akcją świadczą również historie, z jakimi przychodzą do nas mieszkańcy Wrocławia. Są one nierzadko pełne negatywnych emocji oraz złości na instytucję, która utrzymywana jest z lokalnych funduszy. Czyli z pieniędzy mieszkańców stolicy Dolnego Śląska.

„Wracając do domu ze spaceru, natknęłam się na Strażników Miejskich. Dostałam mandat za brak kagańca u psa – trzy miesięcznego Shih Tzu!” – żaliła się nam jedna z pań.

„Pracowałem w McDonaldzie na nocnej zmianie. Do lokalu weszło kilku pijanych mężczyzn, zaczepili inną grupę i zaczęła się bójka. Wybiegłem wezwać pomoc, bo widziałem, że Strażnicy Miejscy stoją obok na skrzyżowaniu ul. Oławskiej ze Świdnicką. Kiedy poprosiłem ich o pomoc, odmówili, powiedzieli, że to nie należy do ich zadań i kazali wezwać Policję” – z kolei taką historię opowiedziała nam inna z osób podpisujących się pod projektem uchwały.

„Jadę tramwajem z ul. Żelaznej specjalnie po to, żeby się podpisać” – pochwalił się nam jeden z emerytów składających swój podpis na liście.

„W końcu ktoś się za nich zabrał, nie pomagają, a do mandatów pierwsi” – skwitowała starsza Pani.

„Słyszałem w radiu, że zbieracie i jestem, znajomi będą jutro się podpisać” – tak swoją obecność przy naszym stoliku podsumował pewien rowerzysta.

Do akcji bardzo często chcą przyłączyć się mieszkańcy innych miejscowości niż Wrocław, zarówno tych okolicznych – Oleśnica, Strzelin, Milicz, Trzebnica, jak i tych z drugiego krańca Polski. Niejednokrotnie sami mają negatywne doświadczenia związane z tą instytucją.

„Jestem z Kołobrzegu, tam też trzeba ich zlikwidować. Nic nie robią, a miasto właśnie kupiło im samochód za 150 tys. zł. Rozumiecie? Auto dla Straży Miejskiej za 150 tys. zł w mieście, w którym żyje 40 tys. ludzi!”

Przypominamy jednak, że pod projektem uchwały mogą podpisywać się tylko osoby zameldowane na terenie Wrocławia. Ale też zachęcamy, aby wszyscy zainteresowani akcją pomogli przy zbiórce podpisów. Wystarczy w tej sprawie zgłosić się do nas, bądź samemu wydrukować listy do podpisów i zebrać je chociażby wśród znajomych. Zebrane listy można dostarczyć do naszego stolika w rynku lub przynieść do naszej siedziby przy ul. Racławickiej, czy też po prostu wysłać listem, na co decyduje się sporo zaangażowanych osób. A im więcej ludzi aktywnie włączy się do akcji, tym szybciej uda się ją zakończyć. Tak, czy inaczej, możemy powiedzieć, że już dziś jesteśmy o dwa tygodnie bliżej do likwidacji tej kosztującej nas 18 mln zł rocznie instytucji.

4 thoughts on “Dwa tygodnie bliżej do likwidacji Straży Miejskiej we Wrocławiu

  1. Skąd można pobrać listę do wypełnienia? Mam tu kilkoro chętnych i z przyjemnością pofatyguję się z wypełnioną listą na Racławicką. Dość tych darmozjadów!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *