ESGRK #2: Wrocławska masakra komunikacją miejską

Na szczęście nie doszło jeszcze do poważnej tragedii we wrocławskiej komunikacji miejskiej, która dotknęłaby dużej ilości osób. Jednak spektakularnych wypadków i wykolejeń jest coraz więcej i kolejne nieszczęśliwe wydarzenia tworzą całkiem pokaźny zestaw, który w skrócie można nazwać: istną masakrą. Statystyki w tej kwestii są dla obecnie rządzących bezlitosne, a mimo tego władze zdają się być ślepo zapatrzone we własną politykę.

Na co jeszcze (nie) jest gotowy Wrocław?

Miasto Wrocław wydaje setki milionów złotych na imprezy pokroju Europejskiej Stolicy Kultury czy World Games, a obecny prezydent miasta podkreśla, że stolica Dolnego Śląska jest gotowa na przyjęcie imigrantów. Jak jednak zauważa Robert Grzechnik z wrocławskiej Wolności, miasto nie jest gotowe nawet na wykolejenie się jednego tramwaju.

Sprawa dotyczy dość poważnego wykolejenia się tramwaju na placu Strzegomskim w dniu 28 lutego 2018 roku. Rzecz jasna, ruch tramwajowy w tej okolicy został zablokowany, a dla marznących na przystankach ludzi, którzy planowali poruszać się tramwajami wszystkich zablokowanych w ten sposób linii… wysłano jeden autobus. Tak: jeden autobus w zamian za kilka tramwajów! Niektórzy musieli czekać bardzo długo, aż załapią się na swoją kolej, stąd też były przypadki, że wrocławianie musieli stracić przez to po kilka godzin swojego cennego czasu. Jedna z pasażerek wyznała, że jechała ze Stabłowic do centrum miasta przez 2,5 godziny, a takich przypadków było znacznie więcej, niektóre zapewne były jeszcze bardziej „spektakularne”. Władze miasta, które nieustannie utrudniają w mieście ruch samochodom, choćby poprzez odbieranie im pasów ruchu na rzecz (sic!) tramwajów właściwie już przyzwyczaiły kierowców, że podróżują oni długo, spędzając większość swojego czasu w długich korkach. Jednak jednoczesne podcinanie skrzydeł komunikacji miejskiej to już szczyt (głupoty?) w wykonaniu magistratu. I jak tu zaufać reklamom, w których zachęca się wrocławian do zostawienia samochodów i przejścia na komunikację miejską?

Sami pod sobie dołki kopią

Jak Wrocław podcina skrzydła (czy raczej: tory) własnej komunikacji miejskiej? To proste: poprzez ustalanie odpowiednich (czy raczej: nieodpowiednich) priorytetów w budżecie miejskim. Kiedy wydaje się setki milionów złotych na imprezy pokroju Europejskiej Stolicy Kultury czy World Games, które swoją drogą nie uczyniły z Wrocławia drugą Barceloną pod względem turystycznym, gdy wydaje się kolejne 460 mln zł na budowę Narodowego Forum Muzyki, pomimo iż kilkaset metrów dalej stoi Wrocławska Opera… a jednocześnie na trakcję wydaje się zaledwie kilka milionów złotych to chyba nie można oczekiwać innych efektów, niż nieustannie wykolejające się tramwaje?

Spójrzmy na konkretne statystyki, gdyż mówią one same za siebie. Mianowicie w 2015 roku w budżecie Wrocławia zaplanowano na remonty torowisk jedynie 9,7 mln zł. W 2016 r. było to już tylko 4,6 mln zł, a w 2017 roku zaledwie 3,3 mln zł. Na remonty dość niedawno wybudowanego NFM Wrocław wydaje rocznie 4 mln zł, czyli więcej niż na remonty torowisk. Jaki jest tego efekt? Według danych wrocławskiego magistratu na terenie miasta aż ponad 44 tys. metrów szyn jest w przeciętnym stanie, ponad 11 tysięcy – w złym, a ponad w 2 tysiące – w bardzo złym. W przełożeniu na inne realia daje to aż 72 wykolejenia się tramwajów w 2015 roku, podobnie w roku 2016 i kolejne 84 wykolejenia w roku 2017! To dla władz Wrocławia powinno być alarmujące. Ale nie jest – obecny prezydent miasta bardziej martwi się o nacjonalizm w mieście i stosunki polsko-izraelskie, niż o życie i zdrowie pasażerów wrocławskiej komunikacji miejskiej.

Zły stan torowisk to rzecz jasna nie jedyny problem, z jakim boryka się wrocławska komunikacja miejska. Co chwila słyszy się o zerwanej trakcji, czy innych problemach. W zamian ludzie otrzymują podwyżkę cen biletów.

Ale takie są właśnie rezultaty wielu lat zaniedbań. Mamy nadzieję, że wyborcy „odwdzięczą” się obecnej władzy w wyborach samorządowych, które mają miejsce już w tym roku.


Wszystkie artykuły z serii „Europejska Stolica Głupich Rozwiązań Komunikacyjnych”:
ESGRK #1: Czarna dziura we Wrocławiu
ESGRK #2: Wrocławska masakra komunikacją miejską
ESGRK #3: Zwężanie wąskich gardeł


Znasz inne rozwiązania komunikacyjne, które utrudniają życie mieszkańcom Wrocławia – kierowcom, rowerzystom, pieszym i innym uczestnikom ruchu? Napisz poniżej w komentarzu! Chętnie opiszemy „ciekawe” sytuacje.


2 thoughts on “ESGRK #2: Wrocławska masakra komunikacją miejską

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *